Na początku wypada powiedzieć coś bardzo mądrego, żeby móc potem darować sobie tanie filozofowanie tam, gdzie wystarczy zwykła opowieść i swobodna narracja. Sztuka – a już zwłaszcza muzyka – to rzecz zbyt poważna, by bez przerwy mówić o niej nazbyt serio, niemniej warto wiedzieć, co będzie podstawą prowadzonych tu na jej temat wywodów.
Cokolwiek, co od zarania dziejów powstało jako wytwór ludzkiego rozumu, ducha i rąk, i co nadal tak powstaje, sumuje się do tego, co zwykło się zwać dorobkiem kulturowym, dającym się badać, analizować, klasyfikować i kwalifikować według trzech głównych kategorii opisu: użyteczności, prawdy i piękna. Z kolei, każda z nich tworzy własną, odrębną przestrzeń wymiarów i miar, pozwalających owe wytwory tak oceniać, porównywać i wartościować tak, by nadawać im jakiś wymierny dla nas sens – nawet jeśli będziemy się poruszali w obrębie nieoznaczoności zjawisk i procesów, lub mechaniki i wręcz metafizyki ludzkich intencji i celów. Żyjemy bowiem na przecięciu dwóch światów – realnego i nadprzyrodzonego, a wszystko, co robimy i tworzymy jest odwzorowaniem obydwu w ich tajemnym splątaniu, które po swojemu rozpoznajemy, lecz którego nie jesteśmy w stanie do końca pojąć. Nie sposób ich jakkolwiek redukować, a odrębność ich natury powoduje, że nie są do siebie wprost „przywiedlne” – aczkolwiek wspólnie konstytuują zarówno naszą egzystencję jak i to, co czynimy i tworzymy.
Cała książka do pobrania TUTAJ